środa, 21 maja 2014

#10 Proces globalizacji a reality TV

      Globalizacja. Słowo to u jednych wywołuje euforię związaną z powszechnym dostępem do treści i dóbr, które wcześniej były przybytkiem lokalnym. U drugich znowu grymas złości i pesymizmu, który spowodowany jest niepokojem o dalsze losy kultury, która ulega homogenizacji oraz komercjalizacji. Jedni i drudzy mają swoje racje, ale faktem jest, że globalizacja jest procesem niedającym się powstrzymać a jej mechanizmy przenikają do wielu sfer, takich jak sztuka, kultura, rynek… Teraz już właściwie na jedno wychodzi.
      Telewizja odgrywa w procesie globalizacji niebagatelną rolę. Od czasów jej upowszechnienia trudno wyobrazić sobie świat bez niej.  Tyle, że na pewno nie jest oknem na świat. To nie miejsce na egzotykę i eksplorowanie nieznanego. Tutaj liczy się to, co ma oglądalność.
      Globalizacja treści emitowanych w telewizji wiąże się z pojęciem telewizyjnego formatu. Początkowo był to schemat według którego powstawały programy czy seriale, nienormowany prawnie. Z czasem jednak gdy telewizja zaczęła przynosić krociowe zyski, wiadomo było, że twórcy upomną się o swoje prawa. Dziś aby nakręcić serial czy teleturniej oparty na powstałym wcześniej schemacie dostępnym na innym rynku, należy zapłacić sporą kwotę za licencję. Do dziś jednak trwają spory prawników w kwestii prawa własności intelektualnej. Co ciekawe, dziś na masową skalę handluje się formatami, w polskim prawodawstwie nie istnieje jednak taki termin. Jakkolwiek realizacja kupionego formatu telewizyjnego może być inspiracją niż wiernym powielaniem, to drugie wyjście jest dziś najbardziej powszechne. Najprawdopodobniej dlatego, że producenci kupując licencję, kupują gotowy przepis na wielki zysk. Powielanie istniejącej sprawdzającej się formuły minimalizuje ryzyko straty oraz oszczędza czas i twórczą energię nabywców. Wystarczy tylko wszystko maksymalnie najwierniej odtworzyć. Przykłady takich programów można mnożyć – talent show (X factor, So You Think You Can Dance), programy z udziałem gwiazd (Taniec z gwiazdami) czy coraz popularniejsze programy kulinarne. Dziś przyjrzymy się jednemu z nich.
     Hell’s Kitchen to program, który można zaliczyć do gatunku kulinarnego reality tv. Należy on do grupy programów bardzo popularnych w dzisiejszej telewizji, w którym uczestnicy rywalizują ze sobą. W Hell’s Kitchen spotykają się kucharze amatorzy, którzy popisując się swoimi umiejętnościami kulinarnymi, walczą o wygraną, jaką jest możliwość pracy w restauracji szefa, który jednocześnie jest prowadzącym program, a także otwarcie własnej restauracji. To Szef decyduje o tym kto odpadnie w danym odcinku. W każdym z nich, uczestnicy mają do wykonania różne zadania, a pojedyncze epizody zakończone są „serwisem”. Kucharze pracują w restauracji Piekielna Kuchnia, która jest stworzona na potrzeby show. Ich zadaniem jest przygotowanie i wydanie wszystkich zamówionych posiłków dla obecnych w restauracji gości. Wszystko to, dzieje się pod okiem szefa. Tak naprawdę to on jest prawdziwą gwiazdą show, a uczestnicy są tam tylko po to, by mógł nimi pomiatać (tak to czasami wygląda z perspektywy widza), choć w założeniu jest tam dlatego, aby ich jak najwięcej nauczyć.

     W każdej edycji programu, szef jest znaną i poważaną osobą w kulinarnym świecie, po emisji programu zdobywa popularność również wśród publiczności nie zorientowanej w tej dziedzinie. Jak to bywa w założeniu formuły reality TV, taka osoba momentalnie staje się celebrytą. Samo spotkanie z nim jest dla uczestników wielkim przeżyciem i prawdziwą lekcją, nie tylko gotowania. Charakteryzuje go bardzo duża wybuchowość i gwałtowność, co na pewno zwiększa oglądalność – żaden „serwis” nie może się obejść bez przekleństw, obelg oraz rzucania talerzami z niedoskonałymi potrawami. Co jest najbardziej widoczne w programie Hell’s Kitchen,  to fakt że gotowanie stoi niejako na ostatnim miejscu. Program pokazuje przede wszystkim ile potrafi znieść człowiek pracujący pod presją czasu, ciągle monitorowany przez kamery z wiecznie krzyczącym i niezadowolonym szefem. Nie bez powodu program w tytule posiada słowo „hell” (ang. Piekło), bo właśnie uczestnicy, aby „wygrać swoje marzenia” (jakże popularne w tego typu programach) muszą przejść przez dosłowne piekło.                
              
     Oryginalną wersją była ta pochodząca z Nowej Zelandii jednak bardziej znana jest brytyjska (emitowana codziennie), na której z kolei bazuje amerykańskie show emitowane w telewizji FOX. Stacja zajmuje się również emisją takich programów jak American Idol, So You Think You Can Dance, MasterChef i X Factor. Program osiągnął duży sukces, głównie ze względu na charyzmatycznego szefa Gordona Ramsaya. Realizowany jest od 2005 roku do dzisiaj co tydzień, najnowszy 12 sezon miał swoją premierę w marcu bieżącego roku. Jeśli chodzi o polską o edycję emitowaną w stacji Polsat, miejsce wielkiego szefa zajął Wojciech Modest Amaro, wykształcony w najlepszych europejskich szkołach kulinarnych, którego restauracja jako pierwsza w Polsce otrzymała gwiazdkę MICHELIN – największe odznaczenie w świecie kulinarnym.


     W toku analizy zauważyłyśmy, że samych różnic jest właściwie….niewiele. W każdej wersji programu pojawia się prawie identyczna scenografia, zadania są podobne (albo dostosowane do realiów państw w których są realizowane), uczestnicy to pasjonaci zdeterminowani, aby wygrać program. Do prowadzącego odzywają się w taki sam sposób jak w innych edycjach („tak, szef!”) a kulinarne guru, które nad nimi czuwa bez najmniejszych skrupułów potrafi ich upokorzyć słownie. Teraz nasuwa się pytanie, które może nurtować widza. Czy tak wygląda praca w wyrafinowanej restauracji, gdzie dochodzi nie raz do rękoczynów? I na ile formuła programu (jak każdego) ma przede wszystkim wzbudzać kontrowersje? Nie ma co się oszukiwać. Lubimy oglądać kłótnie w telewizji i sytuacje w których kogoś ponoszą nerwy, paradoksalnie nas to uspokaja i cieszymy się, że nie jesteśmy na miejscu uczestników. Swoiste Igrzyska Śmierci, jakimi jest program Hell’s Kitchen można zaliczyć do guilty pleasures- szkoda nam uczestników, ale kogo nie bawi irytujący się prowadzący?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz