Obecnie telewizja oferuje widzom
szeroką gamę programów, seriali i serwisów informacyjnych, które w zależności
od naszych osobistych preferencji wybieramy bądź też nie. Telewizja ma to do
siebie, że nie wystarcza jej stworzenie jednej formuły danego programu. Propozycje
stacji telewizyjnych muszą się wzajemnie wymieniać, dopełniać, wykorzystywać znane
osoby i walczyć o popularność wśród odbiorców.
John Fiske podjął próbę analizy jednej z cech telewizji, jaką jest intertekstualność (Television culture: popular pleasures and politics). Ogólnie
termin ten odnosi się do rozumienia, że każdy tekst jest mniej lub bardziej
czytany w relacji z innym, nadaje też ona kierunek naszemu rozumowaniu tekstów.
Fiske bardziej konkretyzuje intertekstualność i postanawia ją podzielić na: horyzontalną i wertykalną.
Intertekstualność
horyzontalna to
relacje między tekstami pierwotnymi, które są w jakiś sposób ze sobą połączone,
na przykład w obrębie gatunku, konwencji czy wspólnej treści. Gatunek to
istotny element w rozumieniu tego rodzaju intertekstualności. Telewizja
przedstawiona, jako medium gatunkowe, pozwala nam na selekcję tego, co w danej
chwili chcemy oglądać. Konwencje gatunkowe pomagają również w konstrukcji i
rozumieniu trójkąta zależności między twórcą programu, jego odbiorą i samym
programem. Mogą również wpływać na pewne zmiany ideologiczne obecne w
konkretnym czasie.
Intertekstualność
wertykalna to relacje
tekstów pierwotnych z tekstami wtórnymi, które zostały wygenerowane w wynika
istnienia tekstu pierwszego. Z tym rozumieniem związana jest cała machina promowania
danego programu, wpływania na jego oglądalność, również promocja konkretnej
osoby, która w danym momencie jest na „ściance”. W tym kontekście telewizja nie
jest wyłącznie zapychaczem czasu, ale wpływa na każdy aspekt naszego życia:
wizerunek, pokazuje, co jest „in” a co jest „out”, gdzie trzeba bywać i kogo
trzeba znać. Relacja ta jest dwustronna, telewizja również czerpie z kultury i
wykorzystuje to, co obecnie jest na czasie. Taki rodzaj intertekstualności
wytwarza prócz tekstów drugich (wtórnych) również teksty trzecie, które
produkujemy my w oparciu o własne doświadczenia związane z danym programem.
„Jestem
ostrym dzikiem, każda świnia przy mnie krzyczy!”
Aby przybliżyć, czym są wyróżnione
wyżej typy intertekstualności postanowiłyśmy zanalizować popularny w ostatnim
czasie polskie reality show Warsaw Shore-
ekipa z Warszawy.
http://www.mtv.pl/wideo/1728-warsaw-shore-ekipa-z-warszawy/sezony/4609-no-1/odcinek/55189-106
W skrócie: grupa młodych ludzi, którzy lubują się w samoopalaczu, siłowni, niezobowiązujących kontaktach seksualnych i hektolitrach alkoholu. Niby nic takiego, każdy przecież imprezuje mniej lub bardziej intensywniej, ale telewizja (a właściwie MTV) postanowiła to pokazać. Przez kilkanaście odcinków Warsaw Shore katuje nas (albo bawi?) relacjami z imprez, tak zwanej „pracy”, jaką uczestnicy wykonują (oczywiście na „siłce”), pokazuje rodzące się przyjaźnie i romanse, a wszystko to okraszone komentarzami samych bohaterów. O ile Big Brother, który był popularny prawie dziesięć lat temu, starał się cenzurować różne wydarzenia (słynny seks w jacuzzi Agnieszki „Majki” Frykowskiej), dziejące się w domu, w Warsaw Shore widać wszystko. Ktoś wymiotuje, ktoś uprawia seks w samochodzie, komuś wyskoczyła pierś, a Trybsonowi się skończyły prezerwatywy. No i gdzie w tym wszystkim intertekstualność? A no w tym, że Ekipa z Warszawy to już nie tylko reality show. Program stał się zjawiskiem, o którym mówili wszyscy, jeszcze przed jego rozpoczęciem. Inwazja plakatów w miastach, zapowiedzi w MTV, portale plotkarskie pokazujące zdjęcia z pre-castingów ze skompletowaną ekipą już były zwiastunem tego, jakie kontrowersje wywoła program.
http://bi.gazeta.pl/im/95/7a/e4/z14973589Q,Plakat-programu--Warsaw-Shore-.jpg
http://www.mtv.pl/wideo/1728-warsaw-shore-ekipa-z-warszawy/sezony/4609-no-1/odcinek/55189-106
W skrócie: grupa młodych ludzi, którzy lubują się w samoopalaczu, siłowni, niezobowiązujących kontaktach seksualnych i hektolitrach alkoholu. Niby nic takiego, każdy przecież imprezuje mniej lub bardziej intensywniej, ale telewizja (a właściwie MTV) postanowiła to pokazać. Przez kilkanaście odcinków Warsaw Shore katuje nas (albo bawi?) relacjami z imprez, tak zwanej „pracy”, jaką uczestnicy wykonują (oczywiście na „siłce”), pokazuje rodzące się przyjaźnie i romanse, a wszystko to okraszone komentarzami samych bohaterów. O ile Big Brother, który był popularny prawie dziesięć lat temu, starał się cenzurować różne wydarzenia (słynny seks w jacuzzi Agnieszki „Majki” Frykowskiej), dziejące się w domu, w Warsaw Shore widać wszystko. Ktoś wymiotuje, ktoś uprawia seks w samochodzie, komuś wyskoczyła pierś, a Trybsonowi się skończyły prezerwatywy. No i gdzie w tym wszystkim intertekstualność? A no w tym, że Ekipa z Warszawy to już nie tylko reality show. Program stał się zjawiskiem, o którym mówili wszyscy, jeszcze przed jego rozpoczęciem. Inwazja plakatów w miastach, zapowiedzi w MTV, portale plotkarskie pokazujące zdjęcia z pre-castingów ze skompletowaną ekipą już były zwiastunem tego, jakie kontrowersje wywoła program.
http://bi.gazeta.pl/im/95/7a/e4/z14973589Q,Plakat-programu--Warsaw-Shore-.jpg
Warsaw
Shore to połączenie
właśnie Big Brothera, The Real World
(popularny program amerykański, gdzie grupa nieznający się osób zamieszkuje w
jednym domu i przez trzy miesiące pod okiem kamer imprezują, kłócą się,
romansują) i wszystkich tego typu programów reality. Swoista hybryda, którą
wykreowało MTV jest czymś na pograniczu parodii, serialu dokumentalnego i programu
rozrywkowego. Widz się zastanawia czy to na serio, gdzie znaleziono takich
ludzi i w ogóle, czym jest to Warsaw
Shore i jaki ma cel.
Oczywiście program ma swój oryginał w
Stanach Zjednoczonych. Jersey Shore (bo
tak nazywa się program, który pociągnął lawinę programów typu „Ekipa z…”)
opowiada o grupie amerykanów włoskiego pochodzenia (tak zwani Guidos), którzy
przez lato mieszkają na wybrzeżu Jersey. Program stał się zjawiskiem obecnie
już na skalę światową, czego właśnie efektem są kolejne wersje w innych krajach
(Geordie Shore- Wielka Brytania, The Valleys- Szkocja, Gandia Shore- kraje latynoskie) i u nas.
Wszystkie czerpią formę z amerykańskiej wersji (prezentacja uczestników, sposób
montażu).
https://www.youtube.com/watch?v=w43gWV15HtA czołówka programu Warsaw Shore
https://www.youtube.com/watch?v=ckbdWzLEOoE czołówka Jersey Shore
Po programie uczestnicy są zapraszani
do talk-shows, mają własne spin offy, miliony fanów na portalach
społecznościowych, są tematem plotek na całym świecie. W Polsce to zjawisko też
już jest widoczne. Program ma oficjalne i fanowskie strony internetowe, gdzie
pokazane są niewyemitowane fragmenty, zapowiedzi kolejnych odcinków, wypowiedzi
uczestników, zdjęcia z sesji na potrzeby programu i życiorysy „ekipy”. Po
zakończeniu pierwszego sezonu (i w trakcie jego trwania), codziennie na
portalach plotkarskich (Pudelek, oczywiście) bombardowano nas informacjami i
plotkami na temat Warsaw Shore.
Ostatnio nawet można było się dowiedzieć o parze z programu, która spodziewa
się dziecka.
A tutaj Trybson zaprasza wszystkie
„gąski” do oglądania Rozmów w toku:
Facebook zebrał za to jego najlepsze
wypowiedzi:
Jak widać, może nie sam program, ale
akcje promocyjne, szum medialny, a przede wszystkim Internet wykreował
uczestników na celebrytów. My, jako widzowie programu, też mamy w tym udział.
Program już jest obecny w naszym życiu codziennym, nie ważne czy go oglądamy
czy nie. Jeżeli ktoś przykładowo zobaczy wspomnianego już wyżej Trybsona w Rozmowach w toku, bo ogląda je powiedzmy
regularnie i nie będzie wiedział, kim jest ten oto napakowany z lekką wadą
wymowy osobnik, zacznie przypuszczalnie szukać informacji na jego temat, dotrze
do linków na youtube, a w konsekwencji do samego programu na MTV. W ten sposób
właśnie działa współczesna telewizja, „sugeruje”, co możemy oglądać. Mówiąc
wciąż o intertekstualności przykładowo w jednym z odcinków Warsaw Shore pojawia się dwójka uczestników wersji Geordie Shore- Ekipa z New Castle,
ubolewając nad tym o ile dom w polskiej wersji jest lepszy i ile wódki wypiją z
polską ekipą.
W ten sposób program promuje sam
siebie, ponieważ zagraniczna wersja programu również jest emitowana w Polsce.
Jest to zamknięty krąg auto promocji telewizji i zwiększania oglądalności. Program
musiał został dostosowany do polskich warunków materialnych i kulturowych, ale
producenci postarali się żeby nie odstawał od pierwotnej wersji programu, stąd
też wybór uczestników wydaje się oczywisty. Jeżeli chodzi o nasze cechy
kulturowe, które miał program wyodrębnić, przychodzi na myśl jedno- picie
alkoholu. Jaką Polacy cieszą się opinią wśród obcokrajowców każdemu jest dobrze
znana- lubimy wypić, pijemy żeby się dobrze bawić, a polskie dziewczyny
potrafią imprezować. Warsaw Shore
potwierdza te stereotypy, hiperbolizując je, poniekąd rzucając wyzwanie
zagranicznym wersjom programu czy ich ekipa jest równie odważna jak nasza. Program
wniknął już do kultury popularnej, gromadząc swoich zwolenników i przeciwników
show. W Internecie można znaleźć niezliczoną ilość stron gdzie widzowie
komentują odcinki i uczestników. Dobrym przykładem takiego zjawiska jest fan
page na facebooku Beka z Ekipy z Warszawy.
Taki zabieg prócz wyśmiania programu i dania nam możliwości skrytykowania go,
jest kolejnym czynnikiem, który zwiększa popularność Warsaw Shore. W myśl znanego stwierdzenia „nie ważne jak mówią,
byleby mówili”.
Intertekstualność to pojęcie trudne do
jednoznacznego zdefiniowania, a współczesna telewizja to mieszanina różnych
treści wzajemnie się przenikających. Nagromadzenie tych tekstów pozwala na taką
interpretację przez widza, jaka będzie dla niego najbardziej zrozumiała i
logiczna. Podsumowując,
przedstawiona powyżej analiza, pozwala wysnuć wniosek, że w dzisiejszych
czasach prezentowane przez rożne stacje telewizyjne programy, są dopiero
punktem wyjścia do rozważań na ich temat. Teksty pierwotne, przez zawarte w
nich konwencje, pozwalają nam widzom zrozumieć przekazywane treści i mobilizują
nas do tworzenia tekstów wtórnych, do bycia aktywnym widzem. Teksty wtórne są
często bardzo ważnym elementem promocji programów, a angaż emocjonalny widzów,
którzy dzielą się swoimi opiniami na łamach rożnych portali internetowych jest
machiną napędzającą wzrost zainteresowania, a co za tym idzie, oglądalności
danego programu. Oprócz tego, stacje telewizyjne często stosują również zabieg auto
promocyjny zawierając w swoim programie treści należące do innego z nadawanych
przez nią programów.
Wszystkie te działania mają wpływać na
kierunek rozumienia przez nas prezentowanych treści. Relacje miedzy tekstami
świadczą o ich intertekstualności, a dogłębna ich analiza pozwala znaleźć
powiązania, na pierwszy rzut oka niewidoczne, bez których prezentowany program
mógłby zostać odczytany zupełnie inaczej.