Co seriale mówią o kobietach? Czego widzowie mogą się z nich
nauczyć? Na te pytania starała się odpowiedzieć Lynn Spigel, amerykańska badaczka
zajmująca się teorią telewizji. Poprowadziła ona dyskusję oraz przeprowadziła
ankietę, z których wynika kilka ciekawych wniosków. Po pierwsze kobiety biorące
udział w badaniu uznały, że seriale z lat ‘50 / ’60 utrwalają pewne stereotypy
dotyczące kobiet. Oczywiście. Po drugie badane twierdziły, że wcześniej kobiety
były bardziej bierne i pospolite. Porównując przeszłość z teraźniejszością,
dochodziły do wniosku, że teraz jest „jakby” lepiej (jakby, ponieważ o czasach
minionych wypowiadały się z pewną nostalgią – „teraz jest OK., ale jakby trochę
tęsknię…). Po trzecie: choć studentki pisały o wizji kobiet w serialach z lat ’50
/ ’60, podchodziły do niej z dużą dozą dystansu – badane zdawały sobie sprawę z
tego, że prawdziwy obraz kobiet z tamtych czasów odbiegał od tego, jaki
sugerowała telewizja. Co z tego wynika? Studentki wiedziały, że „telewizja
kłamie”, a mimo to, porównywały życie współczesnym im kobiet, do życia kobiet z
lat wcześniejszych, o których główne źródło wiedzy czerpały właśnie z
telewizji… Tyle jeśli chodzi o badania
Lynn Spigel, jeśli kogoś zainteresowały, odsyłamy do samego tekstu (Od wieków ciemnych, do złotego wieku: pamięć
kobiet a seriale telewizyjne).
Teraz czas na to, aby przyjrzeć się tej kwestii na polskim
gruncie. Tutaj kwestia kobiet, stereotypów oraz serialowej wizji wygląda
zupełnie inaczej. Być może dlatego, że zarówno akcja tych produkcji, jak i
prawdziwe życie nie rozgrywała się przedmieściach wielkich miast i nie
dotyczyła życia szczęśliwej rodzinki z klasy średniej. Jeden z wniosków Spigel
mówił, że sięgamy do przeszłości, aby podkreślić dzisiejszy postęp. Odnosząc
się do historii naszego kraju oraz życia kobiet, najwięcej różnic można znaleźć
porównując system socjalistyczny i demokratyczny.
Pierwszy obraz, jaki nam się narzuca to oczywiście Irena
Kwiatkowska i kobieta pracującaz
serialu Czterdziestolatek (1975-1977). Jest wyzwolona, niczego się ni boi i
nie ma zajęcia, którego nie jest w stanie się podjąć – warto choćby wymienić
pomoc domową, stewardessę, listonoszkę,
kominiarza oraz operatora koparki. Niczym Hanka Ruczajówna z Przygody na Mariensztacie (1953)jest zdolna zrobić wszystko, „żadnej
pracy się nie boi.” Inną bohaterką, która przychodzi nam na myśl jest Katarzyna
Piórecka z serialu Zmiennicy(1987-1988). Postać zagrana przez Ewę Błaszczyk nie
mogąc znaleźć pracy, przebiera się za mężczyznę i zatrudnia jako taksówkarz.
Obok kobiety pracującej, funkcjonował jeszcze wizerunek wspaniałej żony i kochającej matki. W
związku z nim warto powrócić do serialu Czterdziestolatek
i drugiej głównej postaci kobiecej. Mgr Magda Karwowska (zagrana przez Annę
Seniuk) jest wsparciem dla męża, gospodynią domową, wychowuje dzieci.
Jednocześnie chce jednak czegoś dla siebie. Z wykształcenia hydrolog dba o
samorozwój, np. czyta specjalistyczne podręczniki. Jest dość ciekawym
przykładem, bo z jednej strony wpisuje się w stereotyp Matki Polki, z drugiej natomiast próbuje go obalić.
Ciekawym połączeniem tych wizerunków są postaci występujące
w serialu Matki, żony i kochanki(1996-1998). W tym wypadku można przywołać
powiedzenie „kobieta zmienną jest”, ponieważ każda z bohaterek w
swym burzliwym życiu przechodziła przez wiele różnych etapów – od udanego życiu
rodzinnego, po zdradę i rozwód. Nie oznacza to jednak, że ich prywatny świat
staczał się po równi pochyłej. Wręcz przeciwnie, kobiety realizowały się
zawodowo, poznawały miłości swego życia (czasem jedną, czasem więcej), były
oparciem dla swych mężów (jeśli ich jeszcze miały, oczywiście).
We współczesnych produkcjach najbardziej rzucają się dwie
wizje kobiet: wspomnianej już Matki Polki oraz kobiety sukcesu. Warto przywołać choćby takie produkcje jakM jak Miłość (2000 -), Barwy szczęścia (2007 -), Przyjaciółki (2012 -). W tych produkcjach często oba
wizerunki łączy w sobie jedna postać, np. Maria Pyrka z Barw szczęścia, która zarówno jest oddaną żoną i matką, jak i
rozwijającą własną firmę kobietą pracującą.
Wszyscy wiedzą, że przykładów takich wizerunków kobiet w
telewizji można wyliczać bez końca. Każdy z nas w swoim życiu przynajmniej raz
oglądał M jak miłość (czy to z
własnej woli, czy przez przypadek, czy chociażby dla tak zwanej beki). Dlatego
właśnie nie ma sensu podawać kolejnych przykładów. Prawda jest taka, że kolejne
produkcje niewiele wniosą w związku z wizerunkiem kobiety-Polki.
Najprawdopodobniej będą powielać i utrwalać wizerunek oddanej żony i matki,
ewentualnie będą posługiwać się wizją kobiety wyzwolonej, samodzielnej,
pracującej, niezależnej (która pewnie i tak skończy u boku ukochanego męża).
Musimy jednak pamiętać, że to tylko stereotypy, wizerunki sztucznie kreowane
przez telewizję. Powracając do tezy Lynn Spigel, a zaraz podsumowując nasz
tekst, warto wyjaśnić, że „jej podwójny status [TV] jako źródła rozrywki i
informacji zarazem sprawia, że rozpowszechniana przez nią wiedza lokuje się
gdzieś pomiędzy fikcją i nauką, pamięcią i historią.” Oznacza to, że choć zdajemy
sobie sprawę z tego, że telewizja w pewnych przypadkach nie może być rzetelnym
źródłem informacji, wciąż wierzymy i powielamy prezentowane przez nią stereotypy. Pamięć popularna „daje
ludziom możliwość ujęcia przeszłości w kontekście ich codziennego życia, być
może właśnie dlatego, że jej wersja jest prosta i łatwa do zastosowania jako
„lekcja moralności””.
Globalizacja. Słowo to u jednych wywołuje
euforię związaną z powszechnym dostępem do treści i dóbr, które wcześniej były
przybytkiem lokalnym. U drugich znowu grymas złości i pesymizmu, który
spowodowany jest niepokojem o dalsze losy kultury, która ulega homogenizacji
oraz komercjalizacji. Jedni i drudzy mają swoje racje, ale faktem jest, że
globalizacja jest procesem niedającym się powstrzymać a jej mechanizmy przenikają
do wielu sfer, takich jak sztuka, kultura, rynek… Teraz już właściwie na jedno
wychodzi.
Telewizja odgrywa w procesie globalizacji
niebagatelną rolę. Od czasów jej upowszechnienia trudno wyobrazić sobie świat
bez niej. Tyle, że na pewno nie jest
oknem na świat. To nie miejsce na egzotykę i eksplorowanie nieznanego. Tutaj
liczy się to, co ma oglądalność.
Globalizacja treści emitowanych w
telewizji wiąże się z pojęciem telewizyjnego formatu. Początkowo był to schemat
według którego powstawały programy czy seriale, nienormowany prawnie. Z czasem
jednak gdy telewizja zaczęła przynosić krociowe zyski, wiadomo było, że twórcy
upomną się o swoje prawa. Dziś aby nakręcić serial czy teleturniej oparty na
powstałym wcześniej schemacie dostępnym na innym rynku, należy zapłacić sporą
kwotę za licencję. Do dziś jednak trwają spory prawników w kwestii prawa
własności intelektualnej. Co ciekawe, dziś na masową skalę handluje się
formatami, w polskim prawodawstwie nie istnieje jednak taki termin. Jakkolwiek
realizacja kupionego formatu telewizyjnego może być inspiracją niż wiernym
powielaniem, to drugie wyjście jest dziś najbardziej powszechne.
Najprawdopodobniej dlatego, że producenci kupując licencję, kupują gotowy
przepis na wielki zysk. Powielanie istniejącej sprawdzającej się formuły
minimalizuje ryzyko straty oraz oszczędza czas i twórczą energię nabywców.
Wystarczy tylko wszystko maksymalnie najwierniej odtworzyć. Przykłady takich
programów można mnożyć – talent show (X
factor, So You ThinkYou Can Dance), programy z udziałem
gwiazd (Taniec z gwiazdami) czy coraz
popularniejsze programy kulinarne. Dziś przyjrzymy się jednemu z nich.
Hell’s Kitchen to program, który można zaliczyć do gatunku kulinarnego reality
tv. Należy on do grupy programów bardzo popularnych w dzisiejszej telewizji, w
którym uczestnicy rywalizują ze sobą. W Hell’s
Kitchen spotykają się kucharze amatorzy, którzy popisując się swoimi
umiejętnościami kulinarnymi, walczą o wygraną, jaką jest możliwość pracy w
restauracji szefa, który jednocześnie jest prowadzącym program, a także
otwarcie własnej restauracji. To Szef decyduje o tym kto odpadnie w danym
odcinku. W każdym z nich, uczestnicy mają do wykonania różne zadania, a pojedyncze
epizody zakończone są „serwisem”. Kucharze pracują w restauracji Piekielna
Kuchnia, która jest stworzona na potrzeby show. Ich zadaniem jest przygotowanie
i wydanie wszystkich zamówionych posiłków dla obecnych w restauracji gości.
Wszystko to, dzieje się pod okiem szefa. Tak naprawdę to on jest prawdziwą
gwiazdą show, a uczestnicy są tam tylko po to, by mógł nimi pomiatać (tak to
czasami wygląda z perspektywy widza), choć w założeniu jest tam dlatego, aby
ich jak najwięcej nauczyć.
W każdej edycji
programu, szef jest znaną i poważaną osobą w kulinarnym świecie, po emisji
programu zdobywa popularność również wśród publiczności nie zorientowanej w tej
dziedzinie. Jak to bywa w założeniu formuły reality TV, taka osoba momentalnie
staje się celebrytą. Samo spotkanie z nim jest dla uczestników wielkim
przeżyciem i prawdziwą lekcją, nie tylko gotowania. Charakteryzuje go bardzo
duża wybuchowość i gwałtowność, co na pewno zwiększa oglądalność – żaden „serwis”
nie może się obejść bez przekleństw, obelg oraz rzucania talerzami z
niedoskonałymi potrawami. Co jest najbardziej widoczne w programie Hell’s Kitchen, to fakt że gotowanie stoi niejako na ostatnim
miejscu. Program pokazuje przede wszystkim ile potrafi znieść człowiek
pracujący pod presją czasu, ciągle monitorowany przez kamery z wiecznie
krzyczącym i niezadowolonym szefem. Nie bez powodu program w tytule posiada
słowo „hell” (ang. Piekło), bo właśnie uczestnicy, aby „wygrać swoje marzenia”
(jakże popularne w tego typu programach) muszą przejść przez dosłowne piekło.
Oryginalną wersją
była ta pochodząca z Nowej Zelandii jednak bardziej znana jest brytyjska
(emitowana codziennie), na której z kolei bazuje amerykańskie show emitowane w
telewizji FOX. Stacja zajmuje się również emisją takich programów jak American Idol, So You Think You Can Dance,
MasterChef i X Factor. Program osiągnął
duży sukces, głównie ze względu na charyzmatycznego szefa Gordona Ramsaya. Realizowany
jest od 2005 roku do dzisiaj co tydzień, najnowszy 12 sezon miał swoją premierę
w marcu bieżącego roku. Jeśli chodzi o polską o edycję emitowaną w stacji
Polsat, miejsce wielkiego szefa zajął Wojciech Modest Amaro, wykształcony w
najlepszych europejskich szkołach kulinarnych, którego restauracja jako
pierwsza w Polsce otrzymała gwiazdkę MICHELIN – największe odznaczenie w
świecie kulinarnym.
W toku analizy
zauważyłyśmy, że samych różnic jest właściwie….niewiele. W każdej wersji
programu pojawia się prawie identyczna scenografia, zadania są podobne (albo
dostosowane do realiów państw w których są realizowane), uczestnicy to
pasjonaci zdeterminowani, aby wygrać program. Do prowadzącego odzywają się w
taki sam sposób jak w innych edycjach („tak, szef!”) a kulinarne guru, które
nad nimi czuwa bez najmniejszych skrupułów potrafi ich upokorzyć słownie. Teraz
nasuwa się pytanie, które może nurtować widza. Czy tak wygląda praca w wyrafinowanej
restauracji, gdzie dochodzi nie raz do rękoczynów? I na ile formuła programu
(jak każdego) ma przede wszystkim wzbudzać kontrowersje? Nie ma co się
oszukiwać. Lubimy oglądać kłótnie w telewizji i sytuacje w których kogoś
ponoszą nerwy, paradoksalnie nas to uspokaja i cieszymy się, że nie jesteśmy na
miejscu uczestników. Swoiste Igrzyska Śmierci, jakimi jest program Hell’s
Kitchen można zaliczyć do guilty
pleasures- szkoda nam uczestników, ale kogo nie bawi irytujący się
prowadzący?
Potrzeba
opowiadania i słuchania historii jest dla człowieka odwieczna. Nasi przodkowie
opowiadali sobie swoje przygody wymyślonych bohaterów, które ewoluowały w
stronę poetyckich fantazji i z czasem zyskały formę przekazów ustnych. Dziś w
dobie mediów elektronicznych potrzeba ta
jest szybko i efektywnie zaspokajana. Z
drugiej jednak strony, ze względu na specyfikę mediów masowych obecnych w codziennym
życiu na każdym kroku, można zauważyć, że
głód ten jest przez nie również generowany. Dziś trudno wyobrazić sobie
obiektywnie przedstawienie suchych faktów w telewizji. By
przyciągnąć i utrzymać uwagę odbiorcy,
twórcy reklam czy serwisów informacyjnych organizują treści, które chcą
przekazać w przystępną historię. Trafienie jednak do specyficznej grupy
docelowej nie jest łatwe i trzeba być dobrze obeznanym w świecie narracji
audiowizualnej aby zaaferować widza i ukraść jego czas i uwagę. Specyfika narracji telewizyjnej jest tematem
wciąż wymagającym sporo uwagi i świeżego spojrzenia ze strony teoretyków.
Jedną
z badaczek tego, jak funkcjonuje przekaz treści w telewizji jest Sarah Kozloff.
Zajmuje się ona studiami kulturoznawczymi i jest prowadzącą seminaria o
różnorodnej tematyce: od filmów Hitchcocka do monografii amerykańskich
reżyserek a także prowadzi zajęcia z
zakresu gatunku: musical, western, filmy wojenne, komedie romantyczne
Specjalizuje się przede wszystkim w kinie amerykańskim, w szczególności skupia
się na relacjach między dźwiękiem, narracją a ideologią. Do najważniejszych publikacji Amerykanki zaliczają się The
Best Years of Our Lives BFI Film Classics forthcoming. Overhearing Film, Dialogue
Invisible Storytellers: Voice-over Narration in American FictionFilm
czy Teoria narracji a telewizja.
W
myśl teorii Kozloff narracja telewizyjna jest sumą trzech składników: historii
(czyli co się komuś przydarzyło), dyskursu (sposobu opowiedzenia historii) i
ramówki (sposobu w jaki tekst telewizyjny wpływa na historię i dyskurs).
Po
krótkim wstępie teoretycznym przyszedł czas na… jeszcze więcej teorii. Proszę
się jednak nie martwić, ponieważ w tej części naszego wpisu postaramy się
przybliżyć teorie Kozloff na przykładzie kilku spotów reklamowych. Autorka w
swoim tekście podaje pewną bardzo ważną informację. Otóż nie dałoby się mówić o
narracji (jakiejkolwiek – telewizyjnej, filmowej, literackiej…) bez dwóch
podstawowych czynników: nadawcy oraz odbiorcy. Wydaje to się być oczywiste, ale
dopóki sobie tego nie uświadomimy, nie będziemy mogli rozpocząć analizy
zapowiedzianych spotów.
Skoro
mamy to już za sobą, do dzieła! Na początku pragniemy odwołać się do teorii
zaproponowanej przez Władimira Proppa. Według niego wiele historii (tych
wymyślonych, oczywiście) posiada wspólny schemat rozwoju. Wziąwszy za przykład
rosyjskie bajki, udowodnił, że posiadają one wspólne elementy składowe (bohater
negatywny/pozytywny, księżniczka oraz jej ojciec itd.), a ich bohaterom
przyświecają wspólne cele. Spróbujmy teraz tę teorię wykorzystać w związku z
dwiema reklamami.
Zdajemy
sobie sprawę, że te reklamy wszystkim są bardzo dobrze znane (wręcz do
znudzenia), jednak w nich właśnie schemat ten jest najbardziej widoczny.
Na
początku odwołajmy się do reklamy leku na przeziębienie Gripex. Podążając za
pojęciami zaproponowanymi przez Kozloff, skupmy się na historii tego spotu
(czyli na tym co się komu przydarzyło):
1. Bohaterka
(dziennikarka) informuje odbiorcę, że „na ten wywiad stacja czekała latami”.
Oznacza to, że przed kobietą czeka przełomowy moment w jej życiu zawodowym.
2.
W chwili wyjazdu bohaterkę dopada osłabienie, które błyskawicznie przeradza się
w przeziębienie.
3.
Koleżanka z pracy podaje głównej bohaterce Gripex, zapewniając ją przy tym, że „poczuje
jak działa”.
Jak
się okazuje, ten 30sekundowy spot posiada nie tylko warstwę fabularną, ale jest
również kopalnią „cennych” informacji, które przekonują widza, że to ten lek
pomoże mu w razie choroby. Teraz skupmy się na dyskursie (czyli na tym jak
opowiedziana jest historia): pierwszą cechą charakterystyczną dla tej reklamy
jest dynamizm. Został on uzyskany m.in. przez dzielenie obrazu, szybką muzykę
oraz przyśpieszone tempo mówienia. Taki zabieg został zastosowany nie bez
przyczyny – ponieważ wszystko dzieje się na wyższych obrotach (bohaterka ni
stąd, ni zowąd nagle zachorowała), potrzeba leku, który zadziała natychmiast. Następnie
następuje zmiana tonacji – w tle pojawia się głos narratora, który informuje
odbiorcę o cudownym działaniu leku. Następnie znów pojawia się bohaterka,
oczywiście zdrowa i szczęśliwa.
Teraz zajmijmy się kolejnym spotem, dzięki
czemu będzie można je porównać i wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Historia:
1.
Główny bohater wraz z przyjaciółmi gra w football. Tak naprawdę to starsza pani
w dresie, która nieudolnie próbuje dorównać pozostałym graczom.
2.
Starsza pani zostaje powalona w kałużę błota; potem następuje narada, podczas
której gracze wymieniają się uprzejmościami.
3.
Do akcji wkracza dziewczyna bohatera (tutaj wciąż jest to starsza pani), która
podaje mu Snickersa.
4.
Po życiodajnym gryzie postać się zmienia – bohater znów jest młodym i silnym
mężczyzną. NAJEDZONY może wrócić do gry.
Choć
oba spoty dotyczą dwóch różnych produktów, łączy je schemat opowiadania tych
historii. Po pierwsze w obu reklamach pojawia się Głowna postać, która cierpi z
jakiegoś powodu (choroba/głód). Zostaje to spostrzeżone przez drugą osobę,
która jest w posiadaniu antidotum (Gripex/Snickers). Bohater je zażywa, jego
cierpienie zostaje zażegnane. Znając
wzór rozwoju opowiadania, łatwo dojść do wniosku, że jest on stosowany w inny (?)
spotach reklamowych. Oto przykłady:
Danio…
Vizir…
I
wiele innych!
Internet
pozostaje wciąż największą konkurencją współczesnej telewizji, a właściciele
stacji zmuszeni są do nieustannej rywalizacji i zabiegania o względy widzów.
Możliwość obejrzenia obecnie wszystkiego w Internecie, sprawia że procent
oglądalności telewizji staje się coraz mniejszy. W sieci, mamy możliwość
pominięcia reklam (youtube) i przejścia do programu który nas interesuje, sami
ustalamy treści, które chcemy w danym momencie oglądać. Telewizja daje nam dwie
możliwości: przełączenie kanału lub wyłączenie telewizora. Niestety widoczna jest
pewna zależność między stacjami telewizyjnymi i nierzadko można natrafić na
bloki reklamowe, emitowane dokładnie w tym samym czasie. Telewizja zdaje się
poniekąd wymuszać na nas oglądanie pewnych treści, szczególnie na widzach,
którzy nie wyobrażają sobie dnia bez telewizji, albo nie są zirytowani
dziesięciominutowymi przerwami między danym filmem czy serialem. W związku z
tym telewizja musiała wykształcić pewne procesy, które zatrzymają widza przed
ekranem telewizora. Zwiększa się atrakcyjność reklam, stawia się na
niekonwencjonalne rozwiązania, a bloki reklamowe układane są w taki sposób, aby
każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Co prawda w telewizji w znacznej większości
wciąż znajdujemy przykłady reklam, które można analizować według wykorzystanego
przez nas schematu, zdarzają się jednak perełki, które długo nie dają o sobie
zapomnieć ze względu na swój wysoki poziom.
Reklamową
sensacją ostatnich miesięcy jest „The Epic Split”, obraz wyprodukowany przez
szwedzką firmę dla koncernu Volvo z udziałem Jeana Claude’a Van Damme’a. W
ciągu pięciu dni reklamę wyświetliło w serwisie Youtube ponad 26 milionów
ludzi. Warto więc przyjrzeć się strategiom zastosowanym przez twórców, by
zrozumieć ten swego rodzaju fenomen.
Widzimy
aktora w planie bliskim, znajdującego się na niezidentyfikowanym tle. Pierwsze
pytanie które stawia sobie widz to : Gdzie on się znajduje? Jednostajne ruchy i
słońce zachodzące na horyzoncie przywodzić mogą skojarzenia ze statkiem czy
innym środkiem lokomocji. Jak się później okaże, odpowiedź jest dużo bardziej
zaskakująca.
Jean Claude Van Damme zwraca się do odbiorców
w pierwszej osobie. Historia, którą opowiada, dotyczy jego samego. Mówi między
innymi o tym, jak musiał się zmagać z przeciwnościami losu by zostać tym, kim
jest. Zwraca się też bezpośrednio do widzów słowami „Oto stoję przed
wami”. Tutaj dochodzi do momentu
kulminacyjnego. Następuje szybki odjazd kamery i okazuje się, że mężczyzna stoi
na lusterkach dwóch jadących bardzo blisko siebie ciężarówek. Następnie
dowiadujemy się, że zamierza zawalczyć z prawami fizyki i dokonać najbardziej
epickiego szpagatu. Pojazdy powoli rozjeżdżają się w przeciwne strony i Van
Damme dotrzymuje złożonej obietnicy.
Podniosły charakter sceny kończy napis, wyjaśniający zaskoczonemu
widzowi, że film był prezentacją stabilności układu kierowniczego samochodów
Volvo.
Twórcy
wyraźnie korzystają z poetyk reklam
nowym technologii, takich jak na przykład nowe modele i’phone’a , które często
wykorzystują podniosły klimat i stwarzają wrażenie, że oto my, widzowie, mamy
do czynienia z czymś „wielkim” i przełomowym. Tutaj stwarza się go poprzez
takie środki jak muzyka i posągowe ujęcie postaci rozpostartej majestatycznie
na tle zachodzącego słońca. Element zaskoczenia i absurdu jakim jest zrobienia
szpagatu między jadącymi ciężarówkami dodaje reklamie charakteru pastiszu.
Można
zaryzykować tezę, że w reklamie z
udziałem znanego belgijskiego aktora wykorzystano przykład narratora
homodiegetycznego, czyli należącego do świata przedstawionego. Mężczyzna mówi o
sobie i o tym czego zamierza dokonać. Wrażenie to jednak może być mylące.
Zwrócić uwagę należy na fakt, że głos wydobywa się z offu, a postać, którą
obserwujemy jest milcząca. Nie możemy mieć pewności, że jest to głos Jean
Claude’a, ale tak sugeruje nam obraz. Bohater podejmuje dialog z widzem
stosując zwroty bezpośrednie, ale także patrząc wprost w kamerę. Narrator nie
mówi jednak o wydarzeniach z przeszłości, ale o tym co dzieje się w tej chwili,
tak więc odwołując się do tekstu Kozloff można stwierdzić, że czas dyskursu i
czas historii jest ten sam. Autorka analizując poszczególne programy stawia tez
pytanie o to, czy narrator ten jest wiarygodny. Problem tkwi jednak w tym, że w
analizowanym przez nas przykładzie nie można wprowadzić prostego rozróżnienia
na narratora należącego do diegezy i tego spoza świata przedstawionego. Z
jednej strony głos z offu wydaje się być kimś nadrzędnym, z drugiej zaś wiemy,
że to właśnie Jean Claude Van Damme mówi
do nas. Kwestia wiarygodności zostaje zgrabnie przez twórców ograna – szybko
okazuje się, że to tylko pewna stylizacja, a reklama ma wywołać zaskoczenie i
być może śmiech, przez to zostać łatwo zapamiętana. Nikt nie sili się tutaj na
realizm, reklama od początku do końca jest kontraktem mocno kreacyjnym. Twórcom
udało się wciągnąć widza w opowieść (poprzez zaciekawienie wynikające z
niewiedzy o miejscu, w którym znajduje się bohater) a później wywołać
zaskoczenie a następnie znowu zainteresować widza, tym razem tym, co było
przedmiotem reklamy, gdyż nie jest to oczywiste.
Ogromna
popularność reklamy dowodzi, że twórcy z rozmysłem wykroczyli poza ramy grupy
docelowej (wąskiej skądinąd), jaką są potencjalni nabywcy ciężarówek.
Atrakcyjna formuła i wykorzystanie gwiazdy kina akcji przysporzyło popularności
nie tylko reklamowanemu produktowi, ale całej marce Volvo. Doceniona została
nie tylko przez widzów, odtwarzających ją później wielokrotnie w Internecie,
ale także przez jury w konkursach, gdzie uzyskała tytuł Best of Show a koncern
Volvo tytuł Klienta Roku. O tym, że reklama funkcjonuje obecnie jako swego
rodzaju tekst kultury może świadczyć ilość odniesień. Swoją wersję nakręcił
nawet inny gwiazdor kina akcji, ulubieniec internautów, Chuck Norris:
Reklama
nie obeszła się bez echa również w Polsce. Doczekaliśmy się nawet parodii w
wykonaniu Szymona Majewskiego:
Trudno
jednak umieścić tę reklamę w szerszym kontekście, gdyż jest ona popularna
przede wszystkim za sprawą Internetu. Dużo łatwiej osadzić wcześniej
prezentowane przykłady w ramówce telewizyjnej. Można wtedy zauważyć, że pewne
treści pojawiają się w określonym momencie nie na zasadzie przypadku a dobrze
dobranej strategii reklamodawców. Dlatego też reklamę lodówek czy płynów do
naczyc obejrzymy w przerwie między popularnym wśród pań tasiemcem, z kolei w
przerwie serialu skierowanego do młodszej widowni pojawiają się bardziej
nowocześnie i odważnie zrobione reklamy słodyczy, gadżetów elektronicznych czy
nowej marki owocowego piwa.
Tym, co wzbudziło największe zainteresowanie
odbiorców już w latach 90., a do dnia dzisiejszego znajduje się na szczycie
oglądalności, okazało się Reality TV. Sam pomysł tworzenia programów o takiej
narracji nie był zupełnie nowy. Szukając
w sztuce audiowizualnej zjawisk, które prezentowałyby podobną formułę, należy
zwrócić uwagę na dwa z nich: direct
cinéma oraz cinéma vérité. Ich
założenia są podobne – celem reżyserów należących do tych nurtów było
filmowanie rzeczywistości w najbardziej obiektywny sposób. Taki sposób
filmowania, gdzie kamera jest tylko obserwatorem rzeczywistości i jednocześnie nie
ma na nią wpływu, nazwany został fly on
the wall – kamera jest tylko „muchą na ścianie”. Cinéma vérité to po polsku „kino prawda”, a tendencja taupowszechniła
się w Europie i USA pod wpływem radzieckiego reżysera Dzigi Wiertowa. Był on pionierem
nowego spojrzenia na film, polegającego na tym, że obraz przedstawia prawdziwą
rzeczywistość. Był również pierwszym reżyserem na świecie, który zaczął tworzyć
filmy bez aktorów, z udziałem zwyczajnych ludzi, w autentycznym środowisku, z
samego “nieociosanego” surowca przeżywanych historii.
Reżyserzy kina prawdy, na przykład
Lionel Rogosin czy Jean Rouch, często stosowali tak zwaną “kamerę prowokującą”.
Kamera filmowała zwykłych ludzi w ich naturalnym środowisku, działając jak
katalizator, czyli chwytając tylko improwizowane i spontaniczne zachowania występujących
przed nią osób. Niektórzy byli świadomi tego, że są obserwowani przez kamerę,
grali swoje role, ale reżyserzy sugerując im pewne zachowania, rejestrowali na
taśmie filmowej tylko momenty w pełni spontaniczne.[1]
Właśnie taki sposób realizacji dominuje w Reality TV. Celem
programów typu reality jest przedstawienie osób niezwiązanych zawodowo z telewizją w sztucznie zaaranżowanej,
niekiedy ekstremalnej, sytuacji. Bohaterowie mają zachowywać się naturalnie
przed kamerą, tak jakby jej nie było. Dzięki temu widz, który ogląda program,
ma poczucie, że to, co widzi na ekranie jest bardzo intymne i prywatne, co z
kolei budzi w nim ciekawość i fascynację, a także czyni z niego w pewnym sensie
„podglądacza”. Podglądanie jest bardzo starym motywem w kulturze, ale zazwyczaj
traktowane ono było jako coś negatywnego i wiązało się z karą. Natomiast w
opinii Zygmunta Freuda podglądanie jest naturalnym pragnieniem człowieka, choć
rzeczywiście może zagrażać jego rozwojowi.[2] Mówiąc o podglądactwie nie można pominąć
terminu voyeuryzm, który oznacza satysfakcję
wynikającą z podglądania praktyk seksualnych innych osób. W seksuologii to
pojęcie jest uważane za zaburzenie dopiero gdy staje się jedynym możliwym
źródłem czerpania przyjemności seksualnej. Tak więc nie ulega wątpliwości, że
pragnienie podglądania jest w dużym zakresie naturalne i powszechne, choć
oczywiście może przerodzić się w zaburzenia patologiczne. Należy jednak
zaznaczyć, że hasło „podglądanie” oznacza, że osoba, którą obserwujemy nie jest
tego świadoma – tak więc w przypadku Reality show mamy do czynienia z
podglądaniem w sensie metaforycznym.
Docusoap
TheOsbournes, wcześniej AmericanFamily, zapoczątkował popularność programów, które dzisiaj nazwiemy docusoaps, czyli telenowele
dokumentalne. Jest to gatunek telewizyjny łączący w sobie cechy opery mydlanej
i filmu dokumentalnego. Ma on charakter zdecydowanie rozrywkowy, a narracja
prowadzona jest w taki sposób, by zainteresować widzów – spośród setek
nagranych godzin materiału, wybierane są te fragmenty, które zawierają coś
kontrowersyjnego lub niezwykłego. Najważniejsze w paradokumentach są postaci –
akcja prowadzona jest tak, by widzowie mogli się z nimi utożsamiać i angażować
emocjonalnie w ich działania. Sam zapis ma być jak najbardziej obiektywny –
kamera po prostu towarzyszy rodzinie w jej codziennym życiu (znamy to już z An American Family). Program koncentruje
się właśnie na relacjach i interakcjach między bohaterami, skupiając uwagę na
ich osobowościach.
Keeping
Up With Kardashians
Kolejnym show z serii celebreality, które do dzisiaj jest emitowane przez stację E!
Entertainment począwszy od 2007 roku, jest programKeeping Up With The Kardashians (Z kamerą u Kardashianów). Opowiada
on o perypetiach rodziny sławnego amerykańskiego adwokata Roberta Kardashiana,
który w 2003 roku zmarł na raka przełyku. Głównymi bohaterkami programu są trzy
córki prawnika: Kim, Khloè i Kourtney, a także ich matka Kris z nowym mężem
Bruce’m Jennerem oraz brat Rob. Para ma też dwie swoje córki, które również
pojawiają się w projekcie: Kendall i Kylie. W kolejnych sezonach, których do
tej pory było osiem, pojawiają się kolejne postacie z otoczenia Kardashianów,
których rola w show nabiera coraz większego znaczenia - na przykład w czwartym
sezonie jest to mąż Khloè – Lamar, a w sezonie ósmym są to dzieci Bruce’a
Jennera.
Formuła programu sama w sobie nie
wnosi niczego nowego, jednak bardzo wiele kontrowersji wzbudza rodzina
Kardashianów, a zwłaszcza Kim. Jej pozycja, przez ostatnie kilka lat, wzrosła
tak bardzo, że w 2012 roku magazyn Forbes umieścił ją na 7. miejscu listy
najbardziej wpływowych osób show-biznesu. Najwięcej złych opinii dotyczy
statusu, który osiągnęła rodzina, głównie dzięki programowi, bo tak naprawdę żadne
z nich nie było osobami medialnymi przed rozpoczęciem show. Często krytykowana
jest koncepcja, ostatnio coraz bardziej rozpowszechniana i praktykowana, a
mianowicie to, że w telewizji pojawiają się postaci, które są „znane z tego, że
są znane” (famous for being famous). Takim
przypadkiem jest właśnie rodzina Kardashianów, która wszystkie swoje prywatne
sprawy załatwia przed kamerami, by wzbudzić większą sensację – a co za tym
idzie, mieć większą oglądalność. Najlepszym
tego przykładem jest właśnie Kim – gwiazda (?) rozpoczęła swoją medialną
karierę dzięki sex-taśmie z jej udziałem, która wyciekła do Internetu.
Wytwórnia Vivid kupiła prawa do nagrania
za milion dolarów i opublikowała je jako film Kim Kardashian: Superstar. Kim podała wytwórnię do sądu, ale sprawa
została umorzona, gdy wytwórnia zaproponowała dziewczynie pięć milionów dolarów
zadośćuczynienia. Był to początek Kim – celebrytki, która następnie, już na
łamach programu Keeping Up With The
Kardashians, w 2011 roku wzięła ślub, a następnie po 72 dniach wniosła
pozew o rozwód.[3]
Dzisiaj jest jedną z najlepiej rozpoznawalnych (i na tym zarabiających) kobiet
show-biznesu. Świadczy o tym fakt, że w kwietniu bieżącego roku, wraz ze swoim
obecnym partnerem i ojcem swojego dziecka Kanye Westem, pojawiła się na okładce
amerykańskiego Vogue. Ta sytuacja wywołała burzę medialną na świecie, zaczęto
zadawać sobie pytania czy dziewczyna wypromowana na sex-video jest odpowiednią
osobą, by znaleźć się na tytułowej stronie tak poważanego i wartościowego pisma
jak Vogue.
Zainteresowanie,
jakie wzbudziło show Keeping Up With The
Kardashians, zadecydowało o powstaniu spin-offów z udziałem najbardziej
znanych sióstr: Kourtney and Kim TakeMimi, Kourtney and Kim Take New York
i Khloè & Lamar. O tym, jak
wielką ciekawość wśród widzów wzbudza życie rodziny Kardashianów, świadczy
bardzo rozbudowana strona programu na E! Enterteinment[4].
Można tam znaleźć wszystkie odcinki sezonów, zapowiedzi nowych, jeszcze
nieemitowanych, materiały wideo, które nie pojawiły się w telewizji oraz masę
zdjęć i „newsów” na temat rodziny. Kardashianowie są fenomenem i kwintesencją
słowa „celebryta”. Ich historia pokazuje, że w Stanach Zjednoczonych możliwe
jest naprawdę wszystko i każdy ma szansę na spełnienie swojego amerykańskiego
snu. Mimo wielu kontrowersji, które wzbudza program, Amerykanie pokochali tę
rodzinę i ich sposób na zarabianie pieniędzy – przez „pranie swoich brudów” na
wizji.
Programy
typu Reality TV budzą wiele emocji i kontrowersji, a to z kolei oznacza, że
zmuszają one do bezustannych rozmów, dyskursów… Otóż to – biorąc Keeping Up With The Kardashians jako
przykład, można się odnieść (a nawet trzeba!) do koncepcji zaproponowanej przez
Jasona Mittela. We wcześniejszym wpisie wskazane przez niego praktyki
dyskursywne odniosłyśmy do serialu medycznego; tym razem spróbujmy zastosować
je do omawianego w tym wpisie programu:
Definicja: Keeping Up With The Kardashians jest Reality TV typu docusoap – ma
charakter zdecydowanie rozrywkowy, można w nim odnaleźć elementy zarówno
programu dokumentalnego, jak i opery mydlanej.
Interpretacja: tego typu formuły umacniają
w społeczeństwie naturę „podglądacza” – z jednej strony bohaterowie show
prowadzą normalne (?) życie przed kamerami telewizyjnymi, z drugiej natomiast
są widzowie, którzy z niecierpliwością czekają na kolejne rewelacje i
kontrowersje.
Ocena: program cieszy się ogromną
popularnością na całym świecie, co oznacza, że widzom nie przeszkadza sposób, w
jaki bohaterowie zarabiają „na życie”. Co więcej, najjaśniejsza gwiazda
programu, czyli Kim, została doceniona nie tylko przez grono fanów, ale również
przez magazyn Forbes, który umieścił ją na 7 pozycji w rankingu najbardziej
wpływowych osób show-biznesu.
W podsumowaniu pragniemy posłużyć się kilkoma definicjami oraz hasłami zaproponowanymi przez Annette
Hill w tekście Reality TV:
·Reality TV to kategoria, która zawiera programy
rozrywkowe o prawdziwych ludziach, jest zlokalizowana pomiędzy rozrywką, a
informacją, dokumentem i dramatem
·Pierwsze realityto programy dokumentujące pracę policjantów w akcji lub oddziały
ratunkowe, lata 90.
·Relaity show zdobywają największą oglądalność w
amerykańskiej telewizji w primtime hours
·Jedną z przyczyn tak dużej popularności reality,
jest fakt, że jest ona skierowana do młodych dorosłych
·Programy typu reality są tańsze od np. seriali
·Skąd wzięło się reality tv: „telewizja oparta na
faktach” – trzy źródła: dziennikarstwo tabloidowe, telewizja dokumentalna,
popularna rozrywka
·Trzy fale Reality TV: I – programy typu 999, Cops, II – docu-soaps, III – typu Big Brother (uczestnicy w konkretnej
sytuacji)